Dżimi Dżon
Notatki
Historia matki piętnaściorga dzieci. Opowieść o kobiecie, która wbrew wszelkim przeciwnościom losu tworzy kochający dom. Dodatkowo poza dziećmi dba również o męża i ojca.
Reportaż otrzymał II nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Reportażu Radiowego "Polska i Świat 1998".
Autorki: Maria Blimel i Wanda Wasilewska Realizacja: Paweł Kretkowski
-- produkcja: Radio Poznań. Wszelkie Prawa Zastrzeżone. Więcej informacji: https://radiopoznan.fm/ instagram Radia: https://www.instagram.com/radiopoznan/ facebook Radia: https://www.facebook.com/radiopoznansa
Pokaż transkrypcję
00:00:00: Adaś zawsze od brata starszego jak dostanie na karmy dla dwóch papuszek.
00:00:04: i on tak są siądzie i tak na nie patrzy i mówi, mamo, popatrz, nawet te papuszki się kochają, jak one się dziupkują, a dla... Na wieki wiekowamy.
00:00:17: A ludzie, jak się nieraz przezywają, a papuszki, mówi, zobacz, jak one, mamo, już niedługo będą miały, młode, bo one się dziupkują.
00:00:25: Przynieś Adaś ptaszki.
00:00:29: No chodź tutaj dajmy.
00:00:31: O, widzisz, ona już, już, już, już do siebie.
00:00:33: O, tu i na polsze.
00:00:36: O, siedź.
00:00:39: Tu musi... O, wień, jak ona ładnie się tutaj... Nie, powiedz, jak się dziupkują ładnie, nie?
00:00:48: No, a dajmy.
00:00:50: Tak.
00:01:01: Tyle marodziłam, że zabrakło miejsca w dowodzie osobistym.
00:01:05: Trzynastka została, a dwójka na drugiej stronie.
00:01:12: No, jak była młoda, to tak, byłam bardziej tak okrągła, a teraz może już kości mniejszej, wszystko.
00:01:19: Ale zawsze byłam takiej postury drobnej, małej, lichej, takiej niewinnej.
00:01:24: Tak jak mi pan powiedział Aleksander Kwaśniewski we wrześni, jak był.
00:01:30: Czy pani wygląda na tyle dzieci?
00:01:32: No, bo miałam fryzurę zrobiono mi i miałam poczucie humoru i porozmawiałam z nim, jak z człowiekiem.
00:01:38: No, nie pomyślał, że mam piętnaście rodzieci.
00:01:41: Mówi, no ale skąd?
00:01:43: On jadł bananam, ja sobie pomyślałam, moje dziecko by tak zjadło bananam.
00:01:48: Jest dziewięciu synów i sześć córek, w tym pięcioro już jest za różnych, jest u samodzielnionych.
00:01:55: I każdemu dziecku prócz miłości i ciepła.
00:01:59: nie mogę nic więcej dać jak skromny zawód.
00:02:02: Morsz cieszył się na każdego dzieciaka.
00:02:05: Jak mama przyjeżdża ze szpitala, to zawsze już z radością czekali.
00:02:09: Na przykład, jak przychodziłam zawsze, to morsz stawiał kurę na rosu, gotowała się w garnku, ale ja musiałam robić makaron.
00:02:17: Dziewczynki mi te starsze pomagały, albo mąż mi tam roz z tego, ale ja musiałam robić.
00:02:23: Czekali, że to był roczysty dzień, bo mama wróciła ze szpitala, żeby był rosuł i makaron.
00:02:29: I tak się, że mąż zawsze się tak wygospodarzył, że już nie było pieniędzy, więc jechał do swojego zakładu tam, gdzie pracował, żeby dostał tam, nie wiem, ileś do zawsze dostawaliśmy na te urodziny.
00:02:40: Teraz już to wszystko poznosili, bo jak już z osia to się urodziła już nic.
00:02:44: Ale to była radość, bo tata przywiózł pieniądze.
00:02:47: Mogła mama kupić proszę, lepsze jedzenie.
00:02:51: Ten słoik by musiał być większy, ale musimy włożyć tyle, ile jest.
00:02:57: na taki garzupy to by musiał być dwa, ale wystarczy jeden.
00:03:00: Mama zaraz niech się pogotuje i zaciągnę.
00:03:04: i o, dobrze.
00:03:06: Od najmłodszych lat pozwalałam im grzebać, myć ze mną, wałkować makaron, ciasta, ubijać wszystko, żeby ludzie umiały, dziewczyny.
00:03:17: I zawsze kazałam i dziewczynki, widzicie, za kucharki się uczcie, bo chociaż wszyscy z głodu poumierają, ale wy widzicie na jedzenie.
00:03:27: Dobrze, dzieciaki.
00:03:28: Już mama, już idziemy.
00:03:31: Chodzi.
00:03:31: raz urodziłam tą magnieżkę właśnie w domu.
00:03:34: Tak to szybko poszło i ja mówię, wiesz co to nie będę ci tu robić kapotu, tylko pójdę na stop.
00:03:42: Wyjdę, wyciąg mi płasz, ja pójdę na stop, zatrzymam na drodze samochód, tak jak do pracy dojeżdżałam, bo to wtedy A-II było takie przelotowe i że ja z Węgerek do wrześni to jest trasa między Warszawą a Poznaniem.
00:03:55: I ja mówię, ja szybko urodzę, pojadę i urodzę.
00:03:58: A tutaj już nie mogłam, bo body odeszły i kładłam się na tym, to obok mnie dzieci, leżał mąż po bieg, po karetkę, to ja w tym czasie urodziłam.
00:04:07: A mąż w biegi mówi, o Boże, coś ty mi tutaj narobiła najlepszego?
00:04:13: Coś ty... Narobiła, mąż zostawiłam go z tym bagam, prawo wszystko robi.
00:04:18: I on, co nie wyobrażał, że to tyle bólu musi kobieta przejść.
00:04:23: To się Agnieszka czwarta urodziła, nie?
00:04:26: Nie wyobrażał sobie, że to ja potrafiłam... Tak rozważnie, że to mi nikt nie pomagał, bo on myślał, że to się do szpitala zajedzie jakąś maszynę.
00:04:35: Może nie wiem, co myślał mąż.
00:04:37: Czy to zwaliski dziecko wyciągają, mi położą, czy to nie wiem.
00:04:41: A jak widział mnie w takim stanie, taką upoconą, umęczoną mnie, a ja tak z namaszczeniem leżałam i ani nie te, tylko patrzałam, czy oddycha dziecko.
00:04:53: I mąż nawet przyjechał potem do szpitala i mi się pytał, co urodziłam.
00:04:59: widział, że dziecko, a nie wiedział, czy córka, czy syn.
00:05:03: Gdy już nie miałam, nie raz, były już takie chwile też, że potrzebny, no nie było, nie było pieniędzy, nie było niczego, nie było co w domu, to wtedy kładłam dzieci spać, dałam im jeść i siadałam i pisałam listy.
00:05:21: Pisałam do, do różnych gazet.
00:05:25: Pisałam po prostu to, co czułam w danej chwili.
00:05:30: One spały, ja tak dochodziłam, on spał, mówi, co ty robisz, nie?
00:05:34: I dlaczego?
00:05:35: jeszcze chwileczkę mówię, nigdy nie mówiłam, zakleiłam, zaniosłam.
00:05:39: I potem raz napisałam też do, pomóżmy sobie, przyjechała pani redaktor, też nam na święta pokazali, chłopaki trochę się wstydziły, że to nas pokazali, bo to miały udręki w szkole, nie?
00:05:52: Jakoś to przeminęło, ale mieliśmy jakoś to ta kilka lat, to ja za te oszczędzone pieniążki, co mi kto dał to, a to kołdrę, a to coś do domu i tak jakoś to wszystko dla tego tak wygląda.
00:06:03: To jest pomoc wszystkich ludzi.
00:06:07: Przeszłam wiele upokorzenia.
00:06:09: Ja poszłam, jednymi drzwiami mnie wygonili, to ja poszłam do drugich.
00:06:13: Ja nawet do partii odważyłam się iść.
00:06:16: Pamiętam wtedy jakaś delegacja ruska przyszła, a ja po rosyjsku mówię nawet, ja umiem rozmawiać po rosyjsku, to nie mnie pan sekretarz wpuści.
00:06:25: To ja bym powiem, o co mi chodzi.
00:06:27: O czym mam mieszkanie większe, bo miałam ośmioro wtedy dzieci.
00:06:30: Przyjechał, pamiętam, przyjechał Lech Wałęsa do wrześni.
00:06:37: I to były czasy, nie wiem, jakoś, czy to były przed prawyborami, czy wszyscy rzucali w niego jajami, a ja podeszłam, czy trzeba mlechu, lechu, lechu, podszedł do mnie.
00:06:51: Dałam mu listy z prośbą o pomoc.
00:06:55: Do dzisiaj nie otrzymałam tej pomocy.
00:06:57: Ani odpowiedzi nawet.
00:06:59: Rozmawiałam również... z prezydentem Kwaśniewskim, z panem Markiem Borowskim.
00:07:05: Dzieci były małe w domu.
00:07:07: Miałam jakąś nadzieję, on mówi, jak nas po przecie wejdziemy do rządu, będzie lepiej.
00:07:13: Ja z tą nadzieją żyję.
00:07:15: Premier Buzek jest człowiekiem bardzo takim zrównoważonym.
00:07:19: I on niewiele sam może.
00:07:21: Mi się wydaje, że gdybym osobiście, gdybym je wpuszczono tam i osobiście z nim porozmawiała, przedstawiła mu koleję mojego życia i mojej rodziny, na pewno by nie był obojętny na to.
00:07:36: Ale on nie wie, że ja istnieje na świecie.
00:07:41: Ja nigdy nawet nie mam odwagi, żeby może kiedyś... Mam tu takie zdjęcia rodzinne.
00:07:49: Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, siedem.
00:07:53: Tutaj są kolejne dzieci, bo należy również do stowarzyszenia rodzin wielodzietnych i byliśmy przez pana doktora Pawła Włosickiego zaproszeni do Nowego Sącza.
00:08:05: Braliśmy udział w spotkaniu z Ojcem Świętym Rodzin Wielodzietnych i tutaj pojechałam z mężem.
00:08:12: I biskup w tym czasie domęża mówił synu, czy kiedykolwiek pocałowałeś swojego ojca w rękę.
00:08:19: Mówi, więc ja ciebie teraz całuję, za tę dzielność, za wytrwałość, że taką wspaniałą rodzinę i że ci chłopcy tak miały śpiewać, modlić się, to ci starsi właśnie.
00:08:33: No więc był cudownie zachwycony biskup Pieronegi i powiedział, że zawsze będzie pamiętał o rodzinach wielodzietnych.
00:08:41: Moja rodzina na tym zjeździe była najliczniejszą rodziną.
00:08:45: Tak, dzieciom.
00:08:47: Już.
00:08:48: Czy ja kłóteczka każde na swoje miejsce?
00:08:50: No, no.
00:08:51: Weź, Mary siu weź.
00:08:53: Wszystko jest.
00:08:54: Zaraz mam najpierwsze picie, nie?
00:08:57: Umarzłaś.
00:08:57: Trochę się rozgrzej.
00:08:58: tak, Marych, no, bo takie masz puliki.
00:09:00: Zaro, mama.
00:09:01: Będziesz.
00:09:03: A lekcje jak dziewczynki?
00:09:04: Dobrze.
00:09:05: Dla dane dużo?
00:09:06: Mało.
00:09:07: Mało.
00:09:07: One już tak sobie jakoś radzą, bo już są takie najgorsze.
00:09:12: te duże chłopaki, to i trzeba im pomóc wypracowania, czy a dziewczynki to sobie nie są orłami, ale że systematycznie zawsze sobie poradzą jakoś.
00:09:23: I dziwę łączyły ziemniaczki.
00:09:26: Jak z nimi szłam do przedszkola, to pamiętam, że śpiewaliśmy zawsze królu i na ochrystę, zawsze i wszędzie.
00:09:32: I to było tak pod nogę, taki chym, i one szły to przez tak sobie śpiewały, że tam ktoś w ogródku to kiewali.
00:09:42: Mariusiu, pamiętasz, jako jak żeśmy śpiewali?
00:09:45: królina chrystę, a wszyscy mi po co pani z nimi tak rano idział, niby sam zasilit.
00:09:50: To już zawsze to jasił, już potem się nauczył, że sam zaczynał.
00:09:54: No ale trochę mam więcej z nim kłopotu, bo bardziej potrzebuje opiekił.
00:10:00: Sam nie chodził tak z dziećmi, bardziej musiałam go dla rączkę.
00:10:04: to o. on z lekim upośledzeniem umysłowym, ale nie sprawia, że tam kopotu nic ale już się buszy widzicie, nie?
00:10:11: Taki wiek dorastania i muszę tak mieć wyczucie, nie?
00:10:16: Dwa lata go dowoziłam, rowerem na bagażniku.
00:10:20: do szkoły specjalnej we wrześni.
00:10:22: Tam dostaje obiady, opieka społeczna płaci, ale że on nam nie sprawia żadnych trudności tam takich wychowawczych.
00:10:30: czy czasem jest nadpobudliwy, zaraz płacze czy nerwowy i nie zrozumie na przykład, że nie ma.
00:10:37: To już był jasiu, dwunaste dziecko.
00:10:42: Mój tata, to już było w genach Asme i także czworo chłopców też ma Asme, nie?
00:10:47: Chorują chłop... Te już duże, ale mają Michalatory i grupie inwalidzkie.
00:10:52: mają trzecie, ale mimo to kończą zawody nauki.
00:10:57: Dzieci miały odwapnienie organizmu, brak witamin, zęby szybko potraciły, musieli mieć protezy, chłopcy.
00:11:04: Przyszła małgosia.
00:11:06: Chodź, Gosia.
00:11:08: Co, to płaczesz?
00:11:10: Nie płacze, bo była przed kątem.
00:11:12: Aha, zimno tak, nie?
00:11:14: Myślałam, że coś się stało.
00:11:17: Jacek już przyjechał ją.
00:11:20: To, że córka chodzi, to uważam za wielki cud.
00:11:23: Wcześniakiem się urodziła, no i urodziło ją pochajnego Medina.
00:11:28: Pojechaliśmy do profesora Degi, stwierdził, że jest po porażeniu.
00:11:34: Jeszcze końcko stopie przy tym uznali.
00:11:37: Także przeszła sześć operacji i sanatoria, a ja międzyczasie rok po roku rodziłam.
00:11:45: Rok po roku prawie, była trochę mała przerwa, trzy lata.
00:11:50: To mi się wydawało, że jestem w niebie wtedy.
00:11:53: Bo już miało dziecko trzy lata, a ja odpoczywałam, to wydawało mi się o Boże, chyba już więcej nie będę miała.
00:12:02: Tu gromada dzieci, Małgosia leżąca na nieruchoma po prostu.
00:12:07: Siedem lat z tym ciężarym, ja wciąż... Na religię.
00:12:12: woziłam ją rowerem z gipsem.
00:12:14: Małgosia siedziała, a ja na bagażniku wiozłam kulę w ręku, trzymałam i wszędzie do bierzmowania z gipsem Małgosia.
00:12:21: Wszędzie, wszędzie, tam gdzie inne dzieci było, tam nie mogło jej zabraknąć.
00:12:27: A potem w Bombie jakiś zawód.
00:12:28: Małgosiu nie może siedzieć tu ze mną w domu.
00:12:31: dowozić, żeby skończyła krawcową.
00:12:34: jest.
00:12:35: Pracowała współdzielni inwalidów, potem wyszła za mąż, zapoznała.
00:12:40: ma męża niepełnosprawnego też.
00:12:43: Makręgosłup skrzywiony, jak gdyby garbaty.
00:12:46: Ale byśmy zaakceptowali złoty człowiek, jak oni się mają czwórkę dzieci.
00:12:51: Też muszą korzystać z pomocy opieki społecznej.
00:12:54: Wie Pani, chciałabym, żeby to przerwać.
00:12:57: Moja moich dzieci uczę, że nie mogą korzystać.
00:13:00: Już te chłopcy to nie żaden tam nie pójdzie.
00:13:03: Oni się chwytają do pracy ci starsi, bo są zdrowi.
00:13:07: Akurat żelostak zadecydował, że ta córka też samotnie wychowuje, to musi korzystać.
00:13:13: Mąż poszedł, nie nadużywał alkoholu i rozwód.
00:13:18: To nie kiedy dzieciaki głodne pukają do drzwi, żeby im dać chleba.
00:13:22: No bo nie starczy na to.
00:13:25: Matę, muszek z przedszkola?
00:13:27: Tak?
00:13:28: No.
00:13:29: Od córki, Agnieszki.
00:13:31: Ale oni najpierw do babci muszą się pochwalić, co tam świeże przedszkol.
00:13:36: A co jest na te?
00:13:43: Marek na to?
00:13:44: Cicho działo.
00:13:44: Zaraz mam ja wyciąg.
00:13:47: Mama im opowiada jak było, jak mama była młoda, nie?
00:13:51: Jak powiedz jak w szkole, jak też mama wytrykusowała, nie?
00:13:55: Lubieli mnie, ta mama lubiała żartować, była pełno poczucie humoru, no, ale teraz już lata to... Ale przecież jeszcze też pogupieje mnie trochę czasem, nie?
00:14:05: Powiedz.
00:14:10: Kiedyś wam śpiewałam jak to, jak swoje piosenki.
00:14:15: Jak mama była młodawą zaśpiewała, nie?
00:14:18: Idź tam.
00:14:19: Mama jeszcze im głęboką studiankę albo mały, biały dom.
00:14:27: Ada siał mi się stale.
00:14:28: Ci od ara trzymała ci.
00:14:40: Nie wiem, a nie wiem, a kto się stało, że zakochałem się.
00:15:00: Tyle wieczą na świecie, a ja o to... Albo jak mama była młoda, wam śpiewała, nie?
00:15:14: Jak ta, jak ta, jak mama z tatą, jak na zabawie.
00:15:17: O Jimmy John, ja kocham ciebie.
00:15:21: Mama była młoda.
00:15:22: O Jimmy John, o tym wiesz.
00:15:26: Nie szukaj, że ujazd na niebie.
00:15:31: A my ziom, tak była malutka tańczyć, bawić się.
00:15:40: Nie?
00:15:42: Było od buraczki.
00:15:44: W swoje życie miałam bardzo trudne dzieciństwo, bo tata chorowa, ciężko było.
00:15:50: I zawsze marzyłam, żeby byłam zdolna.
00:15:54: Marzyłam o jakiś wielki karierze, że będę wielką jakąś tam, nie wiem, czy będę uczyć, skończę szkołę, jeszcze jakimś tam będę dietetykiem, bo poszłam do gastronomicznej szkoły, mówię potem może jeszcze dalej i będę siedzieć gdzieś za biurkiem i umalowane paznokcie, buty na wysokich obcasach i tylko będę miała dwoje dzieci.
00:16:18: Zawsze tak marzyłam, że nigdy niczego nie upragną.
00:16:23: Życie okazało się jednak inne.
00:16:26: Myślałam, wie Pani, obawiałam się na kolejnej ciąży.
00:16:33: Ale właśnie, kiedy się najbardziej obawiam, wtedy zachodziłam w ciąży.
00:16:38: Nie wiem.
00:16:42: Mogłabym nie współżyć.
00:16:45: Nie wiem, czy mąż by wytrzymał, żeby mąż młodym człowiekiem nie wytrzymał, żeby nie współżyć.
00:16:54: Taka wielka miłość, bo to był mój pierwszy chłopak i ja jego pierwszą dziewczyną.
00:17:01: i no po prostu byliśmy dla siebie.
00:17:03: Mąż po prostu zawsze stosował takie metody, tak, kim podejścia, tak umiał jakoś, że, że myśmy, myśmy na siebie, no jakbyśmy się dopiero co widzieli, co pobrali, tak, i to całe życie, do końca.
00:17:17: I do teraz, od pierwszej rantki.
00:17:20: Przecież ja byłam biedną dziewczyną, mąż był może pochodził z rodziny trochę bogaczej, jego rodzice mu zabraniali wyjścia, żebym ja ślubowa.
00:17:29: On się żenił ze mną.
00:17:31: A on wbrew zostawił dom, poszedł do pracy i wyszedł i żeśmy się pobrali.
00:17:36: A potem rodzice zaakceptowali, bo byli bardzo religijni, to jego rodzice byli tacy religijni.
00:17:43: To mąż klękał pierwszy do pacieża z dziećmi, nie ja.
00:17:48: To on pierwszy bierze różaniec do ręki, z nimi mówi.
00:17:52: On im robi lampki na Roraty, żeby mogły iść.
00:17:55: To męża rodzina, to on ich wprowadzał w ten świat wiary.
00:18:12: Jeszcze zostaw gory.
00:18:19: Woko, wszystko wiem.
00:18:21: Nie raz się wymyśla.
00:18:23: Za codziennie się wymyśla, ale już jest zupa i jest... Mama razie jeszcze naleźniki piecze, jak już nie ma... Co, coś nie?
00:18:32: Powiedz.
00:18:33: I to.
00:18:36: A raz spróbujemy.
00:18:37: Dobra, będą.
00:18:38: widzisz, nawet dosiach dosyć kwasu żeśmy włożyły.
00:18:42: Do buraczku, że nie trzeba już nic robić.
00:18:44: Takie gospodynie jesteśmy.
00:18:47: Jak zaczną schodzić się to do wieczora, ganki muszą stać do wieczora.
00:18:51: I jeszcze potem wieczorem, przed wieczorem jeszcze z ziemniaków do gotować, bo żeby były takie cieplejszenie.
00:18:59: Ale chłopcy... Właśnie odde odpoczną i dopiero jedzą i o tak.
00:19:12: Wszyscy mnie w otoczeni lubią i nawet ludzie myślą, że mi się dobrze powodzi, że po prostu mam dużo pieniędzy, że... stale się uśmiecham, że nie narzekam, a ja nawet się wtedy uśmiecham, kiedy idę do sklepu i panią proszę, wie pani co, dzisiaj zabrakło mi pieniędzy i nie mam dla dzieci na chleb, ale pani sklepowa jest tak miła, mówi dobrze, nie ma sprawy, ja pani wszystko dam, bo ja nigdy nie kupuję papierosów, nie kupuję alkoholu.
00:19:40: kupuję najpotrzebniejsze rzeczy i nawet dzielę wszystko tak dokładnie, że już od sobie odkładam, żeby miałam tylko, żeby te dzieci moje dostały i żeby urosły mi jak najszybciej, bo tak mi się wydaje, że czas tak szybko biegnie, że już na pewno jest dom, żeby chować.
00:20:04: Ja tu trzy jeszcze odkurzam, maluję... żeby tylko było czysto, żeby tą biedę wygonić z tych kątów, żeby nie było widać.
00:20:13: W nocy porobię, żeby w dzień było, jak ktoś do mnie zapuka do dziwi, żeby było ładnie.
00:20:18: Bo nawet Pani powiem, że wybrali mnie i kandynowałam z ramienia do wyborów, do Rady Gminy.
00:20:26: Teraz w ostatnim z ramienia to było Stowarzyszenie Katolickie, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich.
00:20:36: Unia września kandynowałam jako kandynatka.
00:20:39: Nie otrzymałam tyle taką liczbę głosów, żeby przejść, ale ludzie czuli we mnie, że jakąś siłę, że ja tyle sobie poradzę z dziećmi, że jakąś siłę, że coś zrobię.
00:20:52: Kasia?
00:20:53: No Kasia.
00:20:54: Kasia przyjechała dobrze.
00:20:56: Witam.
00:20:56: Kasił, chodź.
00:20:58: A Kasia to jest jedna z córek.
00:21:00: Zamężna już też, ona wyuczła się kucharka, ale nie mają jeszcze dzieci, bo pracują obydwojenie, mają własnego takiego domu.
00:21:08: Ale Kasia zawsze przyjedzie, zawsze z czymś.
00:21:12: No może jak tak zwalniali z pracy i wtedy widział, że już, że może zagrozić i mu też zwolnienie z pracy i tak się mocno się przejął niej.
00:21:26: No i także w nocy... Wstał z łóżka, no po prostu chciał popełnić samobójstwo, się powiesić czy coś takiego.
00:21:35: Ja zadzwoniłam po lekarze, nie.
00:21:38: I żeśmy pilnowali, potem mi dostał skierowanie do Poznania, do psychiatry i także oboi się sam jechać.
00:21:47: Nigdy nie jedzie sam, bo jak wysielę sama z dokumentami, męża na przykład opowiedź, że była po schowach gdzieś dokumenty, a nie pojedzie.
00:21:55: Muszę wszędzie być z nim.
00:21:57: takie uspakajające to wykańczają męża te leki, bo jak weźmie to na przykład śpi cały noc, cały dzień, lubi być taki tak sam.
00:22:10: Tutaj się pośmieje z nami, trochę porozmawiaj, jak jest zdrowie.
00:22:13: A my już przywykliśmy do tego, nie?
00:22:16: I nigdy nawet tych wszystkich kłopotów, które... na przykład że brak już pieniędzy, że już to się kończy.
00:22:24: Ja nie okazuje tego, bo ja się staram, nagotuję, z niczego zawsze są pełne garki, ale mąż widzi po mojej minie, że tam coś jest nie tak.
00:22:35: Pytam się, ja wiem, wszystko ok, wszystko pasuje, nic się nie martwi.
00:22:40: Przecież to mówię i wiele ludzi jest głodniejszych od nas, i wiele bardziej cierpi.
00:22:45: Mamy domy, mamy dzieci.
00:22:49: I to jest szczęście, to jest majątek nie do opisania.
00:22:54: On może inaczej to reaguje, ale dobrze jest.
00:22:57: My się z tego cieszymy, co mamy.
00:23:00: Ja na przykład wolałam, gdy rodziłam syna, bo rodząc córkę, wiedziałam, że ją czeka taki kolei życia jak mnie.
00:23:10: I zawsze obawiałam się, czy one wytrzymią.
00:23:19: I jump!
Nowy komentarz